środa, 17 kwietnia 2019

29-31.03 Krajowe Zafarancho Braci Wybrzeża Mesy Kaprow Polskich
Gdyni, Pucku, Hel.
29 - marca na pokładzie „Daru Pomorza” odbyła się piękna uroczystość
odznaczenia pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Za Zasługi
Rzeczypospolitej Polskiej Władysława Wagnera (pierwszy Polak który opłynął
jachtem Świat) Na zakończenie uroczystości Bracia Wybrzeża złożyli kwiaty pod
tablicami Władysława Wagnera oraz ś.p. Brata # 1 Kapitana Bolesława
Kowalskiego. Bolek przez wiele lat był Kapitanem Braci Wybrzeża Mesy Kaprów
Polskich.
Po uroczystościach w Gdyni wszyscy Bracia udali się do Pucka. W tym pięknym
porcie jachtowym czeka na mnie „Diamencik”.
Bracia Wybrzeża postanoili zebrać się na Krajowe Zafarrancho w Pucku. Wszyscy
Bracia zostali zakwaterowani w słynnym Ośrodku Harcerskim który wyszkolił setki
żeglarzy. Wielu kapitanow zaczynało swoją karierę w tym ośrodku.
W sympatycznej restauracji spotkali się Bracia Mesy Gdańskiej na
Zafarrancho. Głónym celem spotkania było przyjęcie rezygnacji z funkcji Kapitana
Mesy Gdańskiej Brata Bomka Bordy. Nowym Kapitanem Mesy Gdańskiej
jednogłośnie został wybrany Brat Maciej Sodkiewicz. Najwyższy Brat w Bractwie.
Członkowie pozostalych Mes (Szczecińska, Warszawska i Lubelska) zwiedzali
Puck, oraz odwiedzili „Czarny Diament”.

30 marca w godzinach porannych większość Braci wybrała się na spacer po
Pucku. Po południu w słynnym Domu Żeglarza rozpoczeło Krajowe Zafarrancho
Braci Wybrzeża Mesy Kaprow Polskich. Junga Kosmos zadbał o oprawę
muzyczną. Chwycił za gitarę o zaśpiweał kilka szant a w dłuższych przerwach
przygrywał zespół szantowy „Old Marines”
Obrady trwaly kilka godzin. Doniosłym wydarzeniem Zafarrancha było przyjęcie
pięciu Jungów do Braci. Mój serdeczny przyjaciel Witold Sobkowicz został
Bratem #162. Kapitan Jurek Wąsowicz który był Juną przez lat 10 również
został pasowany na Brata.
Brat Jerzy Knabe oraz Brat Andrzej Dębiec zostali odznaczeni Orderem Pro Mari
Nostro za krzewienie edukacji morskiej wśród społeczeństwa. Na tym Zafarranch
prochu do armat nie zabrakło.
31 marzec. Po obfitym śniadaniu wszyscy Bracia udali się do Helu. Tam
odwiedziliśmy zakład szkutniczy Aleksandra Celarka, oraz Kopiec Kaszubów. Na
smaczną rybkę wybraliśmy się do tawerny „Kapitan Morgan”
Po wszystkich uroczystościach część Braci spotkało się w salonie kominkowym
Państwa Dębców na desustacji drożdżowego ciasta które upiekła na tą okazję
Dorotka. Opowieściom morskim nie było końca.
01 kwiecień POWRÓT NA „CZARNY DIAMENT”
Jest bardzo zimno a lista prac jest bardzo długa . Muszę się spieszyć bo kierownik
mariny pan Adam wyznaczył mi termin wodowania jachtu na 13.04. Dźwig został
zamówiony na ten termin. Dwa dni sprzątam jacht. Jak zwykle niezawodny
Bartosz Romanowski (Roman) na drugi dzień zjawia się ze swoim przyjacielem
bardzo sympatycznym, Sergiejem do pomocy. Pierwsze prace to czyszczenie dna
i burt do malowania. Tyśka i Forest wpadają wraz ze swoim ulubieńcem
wilczurem Rio na jacht. A więc nie muszę płynąć do Rio. Forest przygotowuje
wymiennik ciepła do malowania . Roman z Sergiejem czyszczą i myją pokład.
Roman zabiera się za wykonanie nowego rozdzielacza wody słodkiej. Przy
skręcaniu pomagają Tyśka i Forest. Prace posuwają się do przodu. 10 kwietnia na
pokładzie melduje się V-vce Prezes Fundacji Mikołaj Stychno. Przywozi z
Rybnika nowe węże do silnika. Przez dwa dni trwa przebudowa rozdzielacza
wody oraz montowanie nowego wymiennika ciepła, wody silnika w komorze silnika
jest bardzo mało miejsca ale to nie przeszkadza Mikołajowi.
Ja przy poocy Romana i Sergieja zajmuję się malowaniem części podwodnej i
burt .





















13 kwiecień wieje silny wiatr północno – wschodni. Jest zimno ale o godz. 0939
„Czarny Diament” znowu kołysze się na wodzie. Wielka radość. Ja zostaję na
brzegu. Mikołaj odbywa pierwszy kapitański rejs na „Czarnym” krótki ale przy
silnym wietrze. Miejscado manewrów jest mało ale Mikolaj świetnie daję sobie
radę. Czarny cumuje przy swoim miejscu w marinie. Bardzo się przestraszylem
gdy zobaczyłem Mikołaja twarz zalana krwią. Na szczęście nic groźnego.A w
ogóle to Twardy chłop z niego. Kilka godzin poźniej Mikołaj wraca do Rybnika a
my z Romanem zabieramy się za czyszcznie i malowanie pokładu. Czas wybrać
się na święta do domu 19.04 jadę do Jastrzębia.
WSZYSTKICH SYMPATYKOW CZARNEGO POZDRAWIAM Z UROCZEGO
PUCKA
Tyle wiadomości z pokładu „Czarnego” Stary wagabunda Jurek

Brak komentarzy: