niedziela, 21 lutego 2016

Wyspy Indyjskiego, Afryka i Atlantyk

Czarny 5 raz w Cape Town

Po opuszczeniu Australii Czarny Diament po raz siódmy przepłynął Ocean Indyjski oraz odwiedził wiele „starych kątów” Afryki, gdzie podczas swojego pierwszego rejsu dookoła świata spędził prawie 15 lat. W minioną środę (17.02.2016) nasz ulubiony stalowy harpagan minął przylądek Dobrej Nadziei wpływając na Ocean Atlantycki, a dzień później zawinął do Cape Town, skąd wyruszyć ma do Polski na początku marca. 

Przez ostatnie sześć miesięcy kpt. Jerzy Radomski regularnie przesyłał nam ciekawe informacje i piękne zdjęcia z niemalże każdego postoju (Timor Wschodni, Christmas Island, Cocos Island, Mauritius, Reunion, Madagaskar, Mayotte, Komory, Zanzibar, Tanzania, Mozambique, RPA) – na ich zestawienie, wzbogacone dwoma nowymi opowiadaniami (oraz filmami!), zapraszamy poniżej.




TIMOR WSCHODNI 


Zgodnie z założeniem Kapitana – po opuszczeniu Darwin (26.08.2015) kolejnym miejscem postoju Czarnego Diamenta było Dili, stolica Timoru Wschodniego: „Biednie tu ale ciekawie. Najważniejsze, że Timor jest od Australii o niebo tańszy. Wczoraj za obiad na 6 osób zapłaciłem 10 $ USA. Załoga w komplecie: Graham i Michał wyokrętowali, dołączyli natomiast Daniel z Małgosią. Dziś wybieramy się na wycieczkę po wyspie. (...) Nastroje na jachcie są wspaniale.”

Załoga Czarnego na Timorze
Szczęśliwa Agnieszka
Szkoła w Timorze
Uczennice na wyspie Timor
Jezus na Timorze
Dziewczynki z wyspy Timor
Janusz Fikus z Małżonką

Dwa dni później w kolejnym liście czytamy: „Jeszcze jeden wspaniały dzień na Wschodnim Timorze. Młodzież wybrała się na nurkowanie. Daniel z Małgosią bardzo zadowoleni, bo rafa tętni życiem. Kasia z Maćkiem zaczynają nurkowanie powoli. Wieczorem balanga na jachcie, bo Kasia z Maćkiem mają rocznicę ślubu. Po smacznym obiedzie na stole pojawił się szampan, wspaniałe wino oraz torcik. Na tę uroczystość zaproszony został kanadyjski żeglarz Werner Gysi, który samotnie pływa na jachcie Princess Del Mar. Okazało się, że Werner gra na gitarze i oczywiście śpiewa (...). Tak więc wieczór spędziliśmy bardzo, bardzo przyjemnie. Jutro załatwiamy odprawę, ostatnie zakupy, no i w drogę.

Następnego dnia jacht wypłynął w kierunku Christmas Isl., gdzie dotarł po 11 dobach „bardzo przyjemnego przebiegu” i przepłynięciu ponad 1300 Mm.

CHRISTMAS ISLAND


[23.09.2015] „(…) Przez pierwsze trzy doby mieliśmy przeciwny prąd do 4 węzłów i na dodatek słabe wiatry, ale potem płynęliśmy ze średnią szybkością 6 węzłów. Po drodze mieliśmy spotkanie z dziwna łodzią, ale nas nie dopędzili. Na Christmas przyjęto nas bardzo gościnnie. Mieszkańcy tej wyspy są wspaniali. Poznaliśmy tutaj Polaka Andrzeja, który w tutejszej kopalni fosforytów pracuje jako inżynier. Dzięki niemu zwiedziliśmy dużo ciekawych zakątków na tej wyspie. Christmas Isl. słynie z ogromnych krabów (jest ich około 7 milionów). Jedyny problem to strasznie wysokie ceny za warzywa i owoce itd. (jedno jajko kosztuje 1 $ A). Jak na razie załoga O.K. Jutro wypływamy na Cocos.

Cocos Keeling
Home Isl.
Tajemnicze drzewo Home Isl.
Na Home Isl.

Kolejna wiadomość od Kapitana dotarła do nas dopiero miesiąc później, już z wyspy Mauritius, gdzie jacht dotarł z Cocos po 19 dniach rejsu przy bardzo pomyślnych wiatrach.

MAURITIUS 


[23.10.2015] „My już na Mauritius!!!! Odprawa na tej wyspie trwa długo, bo trzeba wypełnić około 250 różnych druczków. Port Louis to bardzo piękne miasto. Stoimy w jego centrum w taniej marinie (19 $ USA za dzień). Mauritius w porównaniu do N. Kaledonii, N. Zelandii czy Australii jest bardzo tanie. Zabawimy tutaj 5-6 dni, potem Reunion. Na Mauritius wyokrętowują Maciek z Kasią.

Centrum Port Louis
Ulica biznesowa w Port Louis
Wypływamy z Port Louis

Kilka dni później zaczęły napływać listy (w sumie 3) z wyspy Reunion, na której wizyta musiała bardzo głęboko zapaść Kapitanowi w pamięć.

REUNION 


[30.10.2015] „Reunion jest przepiękne, szczególnie góry i niesamowite wąwozy. (…) Stoimy w marinie, w której byłem kilkanaście lat temu. Wtedy w tym miejscu stał tylko Czarny Diament, a na brzegu jacht "Matylda" (dawny "Komodor" – jacht, na którym Teresa Remiszewska samotnie przepłynęła Atlantyk). Jutro wybieramy się na zwiedzanie wyspy.” W innym liście: „Dla tych co kochają góry, Reunion jest przepiękną wyspą. Wspaniale szczyty, skałki, doliny. (...) Za kilka dni wypływamy na Madagaskar.

Widok na tajemniczą dolinę  Reunion

MADAGASKAR 


[14.11.2015] „Czołem! Serdecznie Was pozdrawiam z Madagaskaru. Jesteśmy w Nosy Be. Bardzo dożo się tu zmieniło w ciągu ostatnich lat, o czym świadczy fakt, że jak zbliżaliśmy się do wyspy to mijaliśmy duży statek pasażerski. Tak więc jest tutaj bardzo dużo turystów. Dla mnie najważniejsze, że jest znacznie taniej. (…) 18.11. wypływamy dalej.”

W dzień przed opuszczeniem Madagaskaru dotarły do nas kolejne wiadomości i zdjęcia: „Wczoraj o godz 0900 do Nosy Be zawitał duży statek pasażerski. O 1500 już wypływał z tej bardzo ciekawej wyspy. Zastanawiam się co ci pasażerowie zdążyli na wyspie zobaczyć. My jesteśmy tutaj już 6 dni i dla mojej załogi to trochę za mało. Ale czas pożegnać się z Nosy Be. Załatwiłem już odprawę i jutro wypływamy na Mayotte.

Więcej o sentymentalnym powrocie na Madagaskar Kapitan napisał w opowiadaniu, które przeczytać można TUTAJ.


Rybacy z Madagaskaru

Wiele zmieniło się również na kolejnych, odwiedzanych po latach wyspach - Mayotte i Komory.

MAYOTTE 


[23.11.2015] „Pozdrawiam z Mayotte. Bardzo dużo zmieniło się tutaj od 1998 roku. Na kotwicy stały wtedy 3 jachty. Obecnie stoi ich ponad 30 oraz około 100 małych łódeczek. Legia Cudzoziemska ma się tutaj bardzo dobrze. Mojej załodze dają popalićuUpały. Siedzimy sobie w malutkim rodzinnym Yacht Clubie. Jest przyjemna atmosfera. Za 4 dni płyniemy dalej.” 

KOMORY


[28.11.2015] „Serdecznie pozdrawiam Was z Mutsamudu na Anjouan. Bardzo dożo się tutaj zmieniło. Najgorsze, że za wszystkie odprawy oraz wizy musimy zapłacić ponad 300 E. Kiedyś na tej wyspie kochali francuskie franki a teraz EURO. Dolarów nie kochają za bardzo. W tym porcie byłem kilkanaście razy, ostatnio w 1998. Wtedy Czarny stał przy holowniku, którego od 150 lat już nie malują. Teraz port jest zatłoczony. Na brzegu zamiast zlikwidowanego boiska, zrobiono przechowalnie kontenerów.

Port Mutsamudu

Spotykałem dużo starych znajomych. Między innymi Textona, który pływał za mną na Czarnym z Mutsamudu na Reunion oraz z Akrama, który odwiedzał Czarny prawie codziennie, gdy był małym chłopcem. 12.12 wypływamy - kurs na Zanzibar.

Spotkania te oraz wizytę na Komorach Kapitan dokładniej opisał w opowiadaniu TUTAJ.

ZANZIBAR


W liście z Zanzibaru, gdzie na jacht zaokrętował operator kamery Waju (Paweł) czytamy: [10.12.2015] „Teraz mogę Wam donieść, że Czarny zakończył następny etap Australia - Afryka. Jesteśmy na Zanzibarze. Byłem tu kilkanaście razy i cieszę się bardzo, że tak się tu zmieniło. Już przy samej odprawie zauważyłem, że nie muszę dawać żadnego KARA KARA, czyli łapówki (czego nie mogę napisać o Mutsamudu, gdzie dziwna odprawa wyniosła ponad 300 Euro). Mutsamudu tonęło w śmieciach a na Zanzibarze trzeba przyznać, że jest dość czysto. Bardzo dużo starych budynków zostało pięknie odnowionych. W zatoce stoi teraz dużo łodzi przeznaczonych do wożenia turystów. Spacery po wąskich uliczkach starego miasta nadal należą do wielkiej atrakcji. 

Ochrona białej damy
Widok na pałac sułtański

Ubolewam tylko, że na Zanzibarze nie zastałem mojego francuskiego przyjaciela Daniela. Za kilka dni płyniemy do Dar es Salaam i tam postanowiłem zatrzymać się w zatoce przy Jacht Klubie.

Właśnie tam też kpt. Radomski postanowił spędzić Święta Bożego Narodzenia oraz powitać Nowy Rok, gdyż z miejscem tym związane są jego bardzo szczególne wspomnienia.

TANZANIA


[20.12.2015] „Ciesze się bardzo, że znowu jestem w Afryce a szczególnie w Dar es Salaam. (...) Czarny stoi na kotwicy w Dar es Salaam Yacht Club. Jest to wspaniałe miejsce do odpoczynku. Fantastyczna atmosfera. To właśnie w tym klubie w 1989 r odbyło się przyjęcie weselne mojego syna Mariusza z uroczą Małgosią.

Dwa dni przed wigilią Kapitan wysłał życzenia i specjalną 'pocztówkę': "Zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszystkiego najlepszego w Nowym 2016 Roku z Dar es Salaam życzy stary Wagabunda z Czarnego wraz z załogą”, 



Czekamy na pierwszą gwiazdkę

a drugiego dnia Świąt: „Święta już się kończą i za kilka dni powitamy Nowy Rok. Wszyscy zastanawiają się co nam przyniesie ten rok. Oby nie był gorszy od tego. Pozdrawiam Was z Dar es Salaam Yachtclub.”

Sylwester w Yacht Club Dar es Salaam - nasz stolik nr 23
Pierwsze minuty 2016 roku
M.in. przygotowania do Świąt oraz wigilia na Czarnym Diamencie zostały utrwalone na filmach, które nakręcił i zmontował wspomniany wyżej Waju (Paweł Wajman), jako część swojej podróży „Waju nie nerwowo przez pół świata”. Poniżej linki do kilku z odcinków:


W Tanzanii zmienił się skład załogi, tutaj też trzeba było wyrobić wizy do Mozambiku (po 100 $ USA). Kapitan odwiedził swoich kolejnych znajomych: Bogusię Kumpuni, Filipa Mtupę i jego mamę Anielę Mtupę: „To było bardzo miłe spotkanie po wielu latach. Niestety nie zastałem już małżonków Anieli i Bogusi, odeszli na wieczną wachtę. Moja załoga jest bardzo z tych spotkań zadowolona, a szczególnie ze wspaniałej gościny.” 

Ja, Małgosia,  Aniela i Wojtek

Filip Mtupa

Ciop Ciop u Filipa
Z rodzinką Filipa

Powitanie u Bogusi Kumpuni

11 piesków ma teraz Bogusia Kumpunii
Odpoczynek

W innym liście okazało się, jak niezwykła to była gościna: „Muszę zakomunikować, że dzięki Filipowi Mtupie na jachcie jest nowa lodówka, która działa na baterię słoneczną. Z tego wydarzenia najbardziej zadowoleni są Wojtek, Waju i Patryk.

Z Dar es Salaam Czarny Diament popłynął jeszcze na Zanzibar, potem w małą wysepkę Nyororo oraz do Mtwary, gdzie mieszka Mama Mtupa, która „zgodnie z tradycją zaopatrzyła nas w świeże jajka”. 

Mama Mptupa

Ja i Mama Mtupa

Restauracja Mamy Mtupy


Po trzech dniach żeglugi z Mtawry jacht zawitał na przynoszącej rozczarowanie Ilha de Mozabique.

ILHA DE MOZAMBIQUE


[21.01.2016] „Dziś o 0900 Czarny zakotwiczył na Ilha de Mozambique. Na tej wyspie jestem już piąty raz. Od 1998 roku wyspa zmieniła się dzięki bardzo dużym dotacjom z UNESCO. Starannie odrestaurowano bardzo wiele zabytkowych domów i pałacyków. Niestety rozczarowała nas tutejsza biurokracja. Za trzy dni postoju zapłaciliśmy razem 153 $ USA. Życie. Za dwa dni płyniemy dalej, kurs Richards Bay.” Kilka godzin przed wyruszeniem Kapitan dopisał jeszcze: „(…) To ciekawe, że w Tanzanii zaszły bardzo pozytywne zmiany, widać to było na każdym kroku tak w Dar es Salaam, jak na Zanzibarze i w Mtwarze. Na Ilha de Mozabique kilkanaście zabytkowych budynków starannie odnowiono, ale 99% budowli jest w strasznym stanie. Gdy tylko przypłynęliśmy na brzeg - czekało na nas bardzo dużo dzieciaków. Wszyscy chcieli pilnować nasze dingi. Waju rozdał wszystkie ołówki z gumką a ja ponad 10 cukierków.

Zaopatrzenie tutaj jest skromne. W Tanzanii zaopatrzyliśmy się bardzo solidnie, tak że na kilkanaście dni zaprowiantowani jesteśmy bardzo dobrze. Małgosia, która ma bardzo dużą firmę cukierniczą w Londynie, przeżyła lekki szok kiedy zobaczyła tutejszą piekarnię. Ale bułeczki są bardzo smaczne. Ostatnio nie mieliśmy dużo szczęścia na łowienie ryb podczas żeglugi. Już trzykrotnie nasza wędka została w błyskawiczny sposób zerwana przez duże ryby.

Dhow na kotwicy w Ilha de Mozabique
Dhow - Jamazi
Czarne żagle z Mozambiku
Budynek dawnej Ambasady
Brama do portu na Ilha de Mozabique
Port Ilha de Mozabique

REPUBLIKA POŁUDNIOWEJ AFRYKI


Do kolejnego sentymentalnego portu - Richards Bay w RPA - jacht dotarł 1 lutego. [3.02.2016] „Czarny od dwóch dni odpoczywa w Richards Bay Yacht Club. Udało nam się uniknąć spotkania z cyklonami i co najważniejsze z malarią itd. To właśnie tutaj przyszedł na świat mój piesek Bosmanek.

Jacht stoi przy łokonie, którego budowę w 1990 roku nadzorował mój syn Mariusz. W tym czasie w Richards Bay tylko tutaj mogły zatrzymywać się jachty. Obecnie oprócz klubu są tu jeszcze dwie mariny. W jacht klubie na wodzie stoi ponad setka jachtów, głównie z RPA. Tyle samo stoi na ladzie. Obecnie nie lubią w tym klubie piesków - obowiązuje zakaz ich poruszania się po terenie klubu. 

Czarny przy Mariusza łokonie

W tym klubie już nie lubią piesków

Obok Czarnego cumuje jacht "Waciu", na którym pływa Waciu i Ania, polskie małżeństwo od wielu lat mieszkające w RPA. Wczoraj przy dobrym winku mieliśmy koncert w wykonaniu Wojtka i wspólne morskie opowieści. (…) Jak na razie na Czarnym wszystko O.K. Część załogi wybrała się na wycieczkę do Zululandu. (…) Dla nas bardzo przyjemna wiadomość, że w tym kraju wyżywienie jest dużo tańsze, jak dotychczas. Jutro przylatuje małżonka Patryka. Za kilka dni ruszamy w kierunku Kapsztadu.

Na trudnym odcinku do Cape Town, podczas którego na załogę czekała pogoda w kratkę oraz wiatry “głównie w mordę” - założeniem Kapitana był brak postojów (“chyba że będziemy zmuszeni”). Postojów robić nie było trzeba, ale rejs z Richards Bay do Cape Town okazał się “bardzo urozmaicony”: [20.02.2015] “Ocean Indyjski pożegnał nas dość silnym wiatrem do 8B. Według załogi wiało 10B. Atlantyk przywitał nas też 8B. Załoga była bardzo dzielna. Wojtek urozmaicał [czas] szantami tak, że struny gitary rozgrzewały się do czerwoności.

Good Hope [17.02.2016]
Majestro

Aktualnie Czarny Diament po raz 5 odpoczywa w Royal Cape Yacht Club: “Przyjęto nas tutaj bardzo gościnnie. Jestem dumny, że przed budynkiem Yacht Clubu powiewa Biało – Czerwona.” 

RCYC Cape Town
Uwaga na krokodyle
Na początku marca Czarny wypływa w dalszy rejs: „Teraz kurs na Karaiby a potem do Kraju”! Przypomnijmy, że zgodnie z realizowanym planem Czarny Diament do Polski dotrzeć ma na 2 dni przed 77. urodzinami Kapitana (22 lipiec 2016)! :D

Poranek w Cape Town
Stary Wagabunda znowu w Afryce