niedziela, 30 października 2016

50–lecie POLSKIEGO BRACTWA WYBRZEŻA

HERMANDAD DE LA COSTA 
50 – lecie POLSKIEGO BRACTWA WYBRZEŻA 1966 - 2016 
Mesa Kaprów Polskich 

4.04.1951 roku w Chile siedmiu przyjaciół uprawiających żeglarstwo postanowiło założyć w Santiago de Chile stowarzyszenie „Hermandad de la Costa”. Nazwa została przyjęta w nawiązaniu do historycznych stowarzyszeń flibustierów na Karaibach. To małe stowarzyszenie opracowało tak atrakcyjną i trafiającą do ludzi morza ideologię i formę działania, że obecnie jest organizacją zasługującą na miano światowej. Liczebność Hermandad de la Costa na świecie szacowana jest obecnie na ok. 3000 osób. 

Wyprawa geograficzna polskiego jachtu „Śmiały” dookoła Ameryki Południowej i pobyt w Chile stały się okazją do nawiązania kontaktów Bractwa z polskimi żeglarzami. Załoga jachtu otrzymała w Chile cyfry od 1 do 6 w nowo powstałym Polskim Bractwie. W dniu 03.09.66 kapitan jachtu i Bractwa, Bolesław K. Kowalski (1) zarządził demokratyczne wybory i przez następnych siedem lat Kapitanem Polskiego La Hermandad de la Costa był Jerzy A. Knabe (2). Obecnie Mesa Kaprów Polskich liczy 90 Braci. 

Już kilkanaście lat temu we włoskim porcie Fiumicino kapitan śp. Bolesław Kowalski zachęcał mnie do przystąpienia do Bractwa. Niestety nie mogłem być w kraju na Zafarrancho (corocznym spotkaniu Braci), ponieważ wypływałem w kolejny rejs na Ocean Indyjski. Dopiero po zakończeniu mojego długiego rejsu w 2010 roku na kolejnym Zafarrancho zostałem zarekomendowany na do Bractwa przez Braci Mesy Gdańskiej - Andrzeja Dębca i Andrzeja Radomińskiego i zostałem Jungą. 

03.09.16. z portu Chałupy, pomerankami Bracia i goście przetransportowani zostali na Suchą Rewę ( bezludna wysepka – łacha ). W czasie Zafarrancho odbyła się uroczystość wręczenia Nagrody Chwały Mórz, w postaci wcale nie symbolicznego Kaperskiego Topora Bojowego, tegorocznemu laureatowi inż. Zygmuntowi Choreniowi, który jest uważany za najlepszego konstruktora żaglowców na świecie. Kapitan uzyskał patent Kapitana Jachtowego. W latach 1973/74 jako pierwszy oficer brał udział w okołoziemskich regatach Whtebread na jachcie „Otago”. 

Liczba żaglowców które zostały zaprojektowane i przez Zygmunta Chorenia jest imponująca. 18 statków żaglowych pływa pod banderami Polski, Bułgarii, Rosji, Ukrainy, Niemiec, Finlandii, Japonii, Panamy, Wietnamu, Algierii. W 2000r. zaprojektowano „Royal Clipper” ( ex, Gwarek) - pięciomasztową fregatę, największy obecnie pływający żaglowiec, którego często spotykałem na Karaibach. Polskie żaglowce: „Pogoria”, „Dar Młodzieży”. „Iskra II”, „Oceania”, „Fryderyk Chopin”, zostały zaprojektowane przez inż. Chorenia. W 2012 roku miałem zaszczyt gościć na „Czarnym” Brata Chorenia i jego małżonkę Barbarę. 

Po części oficjalnej Bracia trochę zgłodnieli i przystąpili do degustacji rybnych przysmaków kaszubskich. Humor i pogoda nam dopisała. 

04.09.16, 

O godzinie 12.30 Bracia Wybrzeża zebrali się w basenie jachtowym im. gen. M Zaruskiego na uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej Brata Bolesława Kowalskiego Nr 1. Śp. kpt. Bolek Kowalski był kapitanem jachtu „Dar Opola” w wyprawie „Koral” na Morze Czerwone w 1960 roku. A sześć lat później kapitanem jachtu „Śmiały” w rejsie do Ameryki Południowej. Czterokrotnie pełnił funkcję Kapitana Mesy Polskiej. W uroczystości brała udział małżonka Śp. Kapitana Kowalskiego: Teresa Kowalska oraz liczne grono Braci i żeglarzy. 

Po uroczystości część Braci zwiedzała Dworzec Morski - Muzeum Emigracji w Gdyni. Może za kilka lat eksponaty muzeum wzbogacą się o kolejne, dotyczące emigracji z ostatniej dekady. 

Wieczorem bankiet w Domu Marynarza w Gdyni. W czasie tego bankietu Kapitan Mesy Kaprów Polskich Jerzy Knabe # 2 wydał polecenie przystąpienia do mustrowania Jungów: - Bosmanie przygotuj tych jungów zgodnie ze zwyczajem. Rekwizytami przy mustrowaniu są Oktalogo, czaszka i dwie rytualne świece, kaptury, łańcuch więzy do rąk oraz szabla lub miecz. 

Jungowie udali się do osobnego pomieszczenia. Tam musieli podpisać cyrograf, następnie założono im kaptury na głowę oraz łańcuchami związano ręce. Przy mustrowaniu mogli uczestniczyć tylko Bracia. Więc dalej już o mustrowaniu nie piszę. Mogę tylko pochwalić się, że zostałem Bratem o numerze 149. 

Serdecznie pozdrawiam tradycyjnym zawołaniem Braci Wybrzeża Orzaaaa! 

Brat 149 



Jerzy Knabe brat nr 2 Kapitan Mesy Kaprow Polskich 


Brat Andrzej Radomiński wita mnie w Pucku 


Flaga z moim numerem w bractwie 


Ja wraz z Alkiem Górskim

Bracia 



Puck

Puck jest niezwykle urokliwym miasteczkiem, gdzie czas płynie wolniej, ludzie są sobie bardziej przyjaźni i bardziej ciekawi świata. 
Dekretem z dnia 25.02.1567 roku król Zygmunt August uczynił miasto Puck bazą królewskiej Floty Kaperskiej pierwszym portem wojennym Rzeczypospolitej 
Na jednym z Pierwszych spacerów po przybyciu do puckiej warowni stanąłem nagle oko w oko ze spiżowym kaprem czuwającym na pobliskim wale obronnym. Pojąłem, wtedy, że to tu a nie gdzie indziej powstał port floty kaperskiej, gdzie na co dzień w licznych tawernach kaprów z krwi i kości było pod dostatkiem, że to tu właśnie polski król założył gniazdo kaperskie. 
Tego lata zostałem członkiem - bratem Mesy Kaprów Polskich, w kaperskim Pucku znalazłem gościnę i serdeczną pomoc, postanowiłem więc wesprzeć miejscowe działania na niwie tradycji kaperskich, przybliżyć do Pucka naszą kaperską społeczność Bractwa Wybrzeża zrzeszającej na całym świecie tysiące wybitnych ludzi morza. 
Andrzej Dębiec, który zorganizował pobyt "Czarnego Diamentu" w Pucku planuje tutaj założenie filii legendarnego gdańskiego Klubu Morza "Zejman" i tutaj właśnie chciałby zaprosić regionalny oddział Bractwa Wybrzeża - Gdańską Mesę Kaprów Polskich. W gdańskim "Zejmanie" wielokrotnie już odbywały się jazdy kaperskie. Pomyślałem więc, skoro "Zejman" zaistnieje w Pucku do którego zaczną zaglądać nasi Bracia to czemu nie zorganizować dorocznego Zaffarancho czyli zjazdu krajowego tu, właśnie w Pucku, podczas którego "Czarny Diament" pełniłby funkcję flagowej jednostki Bractwa z czarną kaperska banderą na maszcie. 
Gościna najprawdziwszych kaprów polskich stałaby się przy tej okazji nobilitacją królewskiej twierdzy i podwyższonym notowaniem w rankingach turystycznych. 
Brat Andrzej po wyszykowaniu puckiego "Zejmana" gotów jest podjąć się stałej gościny gdańskich kaprów i dołączyć do miejskich imprez plenerowych, rozpocząć program edukacji morskiej miejscowej społeczności. Nic, tylko działać! 
Co roku w Pucku odbywa się doniosła uroczystość Zaślubin Polski z Morzem. I pomyślałem sobie jeszcze, że jest to po powitaniu mojego jachtu w puckim porcie, kolejna okazja, by polscy kaprowie ponownie zawitali do Pucka. I to już w lutym 2017 roku. 



Słynny konstruktor jachtów Zygmunt Choreń wraz z małżonką Barbarą odwiedzają Kapitana na Czarnym Diamencie.







Generał Mariusz Zaruski


Pomnik Kapra Puckiego


wtorek, 11 października 2016

„Czarny Diament” na lądzie!!!!!!

Żuraw wyciąga Czarnego na brzeg

Kiedy to piszę na Bałtyku wieje 10 w skali Beauforta.

Dwa dni temu, 03.10.16, jeszcze tak nie wiało, na szczęście, bo na ten dzień zaplanowałem operację wyciągnięcia „Czarnego Diamentu” na brzeg. 

Port Rybacki w Pucku, poniedziałek, godzina 8.00. Wszystko przygotowane, żeby wyciągnąć jacht z wody. Łoże, na którym ma stać jacht, zostało dostarczone z Wiślinki przez Grześka Falińskiego, speca w rozwiązywaniu wszelkich problemów. Ponieważ stalowe łoże było bardzo duże i nie można było przewieść go w całości, Grzesiek postanowił je skrócić i własnym transportem, przy pomocy Mateusza Borowskiego, na dwie raty dostarczyli je do Pucka. 

Wcześnie, o godz. 7.00, na jachcie melduje się Andrzej Dębiec, szef klubu „Zejman”. Andrzej musi dogadać się z władzami, jaką trasą dźwig może wjechać na teren portu. O Godzinie 10.00 z Gdańska wyjeżdża do Pucka 100 tonowy dźwig „Żuraw”. Pod jacht zjeżdżają panowie z puckiej Straży Miejskiej oraz Policji. Mimo deszczu i zimna zaczyna być gorąco. Główny problem to wjazd takim kolosem do portu. Wąskie drogi dojazdowe to spore utrudnienie. Na dodatek nabrzeże, przy którym ma stanąć dźwig, ma ograniczoną wytrzymałość. Może się zarwać a dźwig wyląduje w basenie portowym. Od razu przypomniałem sobie czarny scenariusz, gdy próbowałem wyciągnąć „Diamencik” w Odessie. Ale Puck to przecież nie Odessa. Po długiej dyskusji już wiem, że w porcie rybackim operacja wyciągnięcia jachtu na brzeg jest niemożliwa. Na SZCZĘŚCIE z pomocą przychodzą dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji, pan Janusz Klimczuk oraz szef Puckiej Mariny, pan Adam Baran. Podejmują błyskawiczną decyzję: jak nie można wyciągnąć jachtu w porcie rybackim, to może uda się w marinie. Jest tylko mały problem, czy głębokości na dojściu pozwolą na wpłynięcie do portu jachtowego. Mimo dużego deszczu pan Adam wsiada do klubowej łodzi i dokładnie sprawdza głębokości w newralgicznych miejscach, szansą jest wysoki stan wody w zatoce. Po pomiarach przypłynął na brzeg z dobrą wiadomością: - Kapitanie wygląda na to, że damy radę. To co, próbujemy? – Nie mamy wyjścia! 

Uruchamiam silnik i wypływamy z portu rybackiego. Szef mariny doskonale zna tutejsze wody i bezbłędnie kieruje jachtem. Po 30 minutach szczęśliwie dopływamy do nabrzeża mariny. Tutaj czeka na nas dźwig. Rzeczywiście kolos. Po godzinie „Czarny Diament” stoi na GOŚCINNEJ ZIEMI PUCKIEJ. 

Dziękuję panu Ryszardowi Kidybińskiemu, szefowi firmy „Żuraw” oraz operatorowi dźwigu , Damianowi Mytychowi za świetną operację. Dźwig odjeżdża, a my z Grześkiem i Andrzejem zabieramy się za czyszczenia części podwodnej kadłuba z muszelek. Po pracy Grzesiek wraca pospiesznie do Gdyńska. A ja na obiad po sąsiedzku do Dębców. 

- Jurku, czy to właśnie nazywasz „wybitnym szczęściem”, kiedy udaje ci się wyciągnąć jacht w przeddzień ciężkiego sztormu?- pyta gospodyni Dorota.

- Tak, właśnie, trzeba mieć ogromne szczęście, aby spotkać ludzi takich jak Grzesiek Faliński, który z wielkim zaangażowaniem troszczy się o jacht i jego kapitana. Jego pomoc jest dla mnie nieoceniona. A Twój małżonek, z którym od wielu lat łączy nas przyjaźń, bardzo pomaga mi w wielu sprawach związanych z jachtem. Nie mogę zapomnieć o Mateuszu, który jak tylko czas mu pozwala przyjeżdża z Olsztyna do Pucka, aby także mi pomóc. Podczas rejsu po Pacyfiku przekonałem się, że mogę na nim polegać. 

A TUTAJ W PUCKU !!!!!!!!

Nie wiem, czy zawitałbym tutaj, gdyby włodarze miasta, na czele z panią Burmistrz Hanną Pruchniewską, tak gościnnie mnie nie przyjęli w tym pięknym Pucku.

Teraz czeka mnie remont jachtu i przygotowanie jachtu do zimowania. Mimo niskich temperatur i silnych wiatrów prace posuwają się po woli do przodu. Przy końcu października planuję wyjazd do domu. 

Serdecznie pozdrawiam,   Jurek

środa, 31 sierpnia 2016

Czarny znów w Polsce!

Otrzymuję Klucz do miasta Pucka oraz Certyfikat Żelazny
83 kraje - 527 portów – 1243 osoby z 34 krajów

Powrót do Kraju !!!!!!!


22.07.16. w dniu moich urodzin „Czarny Diament” o godzinie 1515 cumuje do nabrzeża mariny w Świnoujściu. W tej pięknej marinie kończy się mój drugi rejs dookoła świata. 

Ku mojemu zaskoczeniu na nabrzeżu czeka na mnie urodzinowy tort i szampan od Prezydenta Miasta Świnoujście. Bardzo dziękuję Panie Prezydencie za tą miłą niespodziankę. Po krótkim powitaniu toast za szczęśliwy powrót do kraju. 

Alek Górski na swoim „Arlekinie”, który witał mnie, gdy wracałem z długiego rejsu w 2010 r., teraz również przypłynął z Gdańska aby towarzyszyć Czarnemu. Na nabrzeżu witają mnie moi przyjaciele Marek Słaby – główny organizator tego spotkania. Dorota Żychowska, fanka Czarnego Ola z Łodzi, moja rodzinka z Goleniowa i Szczecina, Anna Szymańska i tajemniczy Zorro. 

Po pierwszych emocjach mój serdeczny Przyjaciel Patrik Lee przynosi 8 porcji ruskich pierogów. O tych pierogach na „Czarnym” krążą już legendy. 

Na Helu witają nas moi serdeczni przyjaciele Dorota Kobierowska-Dębiec - redaktorka mojej książki „Burgas i Bosman psy z Czarnego Diamentu”, 

Basia i Dorota Kobierowska - Dębiec

Andrzej Dębiec - Komandor słynnego klubu „Zejman”. Są też moi znajomi podróżnicy, których poznałem w Nowej Zelandii - Tyska i Piotrek Lewandowscy. Z Warszawy przyjechał kpt. Wojtek Ogrzewalski, który też bardzo długo włóczy się po świecie. Z Jastrzębia Zdroju przyjechał powitać wujka Kuba Radomski.

Odwiedza mnie również mój wspaniały przyjaciel Witold Sobkowicz. Ania Szymańska po raz drugi odwiedza mnie na Helu, ale tym razem z córką Martyną. Martyna zaliczyła 5 rejsów na Czarnym, pierwszy raz w 2007 roku. Bardzo często prowadziliśmy zażarte mecze w begamona. Na Hel przypływa na swoim jachcie kapitan Lobo – Tomasz Sobieszczański. Jego książka „Moje Beringa” jest na wyposażeniu mojej biblioteczki.

P U C K 

Mój serdeczny przyjaciel Andrzej Dębiec informuje mnie, że miasto Puck czeka na moje przypłynięcie w Dniu Kapra. 6 sierpnia o godzinie 1515 „Czarny Diament” ma dobić do nabrzeża. Przeglądam mapę Zatoki Gdańskiej. Podejście do Pucka jest dość płytkie. Wiele jachtów skończyło na mieliźnie. Czy nam się uda?

Andrzej informuje, że przy podejściu do portu będzie czekał na mnie Pan Adam Baran i wprowadzi nas bez problemu. No i się udało. 

Kiedy wpływamy do portu moja załoga jest bardzo podniecona. Na nabrzeżu zrobiło się bardzo kolorowo. Otrzymuję wiadomość, że moja małżonka czeka na spotkanie ze swoim wagabundą. Są moi przyjaciele oraz Bracia Wybrzeża. 

Już z daleka słychać orkiestrę. Po dojściu do nabrzeża w naszą stronę dociera Pani Burmistrz Pucka Hanna Pruchniewska na czele Kaprów Puckich. 

Pani Burmistrz Pucka prowadzi Kaprów na spotkanie z Diamentem

Witam się z małżonką i po chwili z Panią Burmistrz. 

Burmistrz Miasta Pucka  Hanna Pruchniewska i Stary Wagabunda

Pani Burmistrz odczytuje Certyfikat Żelazny Kapra Puckiego i otrzymuję tytuł Honorowego Kapra Puckiego. Teraz zgodnie z tradycją muszę zażyć tabakę. Jeszcze jedna bardzo mila niespodzianka - otrzymuję klucz do miasta. 

Otrzymuję Otrzymuję Cetrtyfikat Żelazny Kapra Puckiego

Uśmiechnięty siedmiomiesięczny Jaśko Faliński robi furorę. Dzielny Jaśko odbył swój pierwszy w życiu rejs i zaliczył 450 Mm. Jego Tata ma ogromne zasługi przy naprawie i konserwacji „Czarnego”.

Dzielny Jasio Faliński i kapitan

Goście zwiedzają jacht a następnie w mesie zasiadają Bracia Wybrzeża, aby wznieść toast za cudowne ocalenie. 

Ale dzisiaj jest dzień Kapra Puckiego. Jeszcze musimy obejrzeć zażartą walkę Puckich Kaprów z nieprzyjacielskim okrętem. 

I następna atrakcja. Pani Burmistrz wraz z mieszkankami Pucka serwują pyszne placki ziemniaczane. Wieczorem już w zacisznej Tawernie „Strand” możemy spokojnie porozmawiać o Pucku i „Czarnym Diamencie”. Pani Burmistrz informuje nas o planach budowy dużej mariny w Pucku. To wspaniały pomysł. W Polsce jest bardzo mało marin, a jachtów coraz więcej. Obecnie odwiedzają nas żeglarze z wielu krajów. Tutaj od wielu lat szkoli się młodzież w słynnym Harcerskim Ośrodku Morskim. W Puckim porcie działa również stocznia jachtowa, specjalizująca się w remontach jachtów drewnianych. Tak więc niedługo Puck stanie się stolicą żeglarstwa polskiego. 

Władze Pucka wyraziły zgodę na bezpłatny pobyt „Czarnego Diamentu” na wodzie i lądzie. Bardzo dziękuję za tak gościnne przyjęcie w tym pięknym bardzo historycznym mieście.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich sympatyków „Czarnego Diamentu”,

Jurek.

wtorek, 2 sierpnia 2016

Zaproszenie do Pucka !!!


UWAGA, UWAGA !!! 
"6.08. godz. 15 Czarny przypływa do Pucka. Zapraszam, Jurek" - to z SMSa od kpt. Jerzego Radomskiego a poniższe informacje o przygotowywanym powitaniu przysłał nam sam Andrzej Dębiec !!!:

DO ENTUZJASTÓW 
MORZA I ŻEGLOWANIA 
i do tych którzy nimi mogą zostać

Kapitan Jerzy Radomski pływa po świecie grubo ponad trzydzieści lat. Nie jest łowcą rekordów i laurów a pierwsze miejsce na podium polskich żeglarzy - podróżników to nie pościg za rekordowym wyczynem, lecz efekt swobodnej, pełnej pasji poznania świata i ludzi żeglugi oceanicznej pod biało - czerwoną banderą. I to na własny rachunek, bez sponsorów, reklam i banerów. 

Stary wagabunda jak mawia o sobie i jego legendarny jacht "Czarny Diament" przez te wszystkie lata żeglowania byli dla wszystkich otwartą, pływającą ambasadą naszego kraju, przez którą przewinęli się obywatele całego świata, dowiadując się o naszej ojczyźnie tego wszystkiego co u nas piękne i wartościowe. Być polskim patriotą na co dzień z dala od polityki zwłaszcza dziś to trudna sprawa. Kapitan nim właśnie jest.

Miasto Puck konsekwentnie buduje swój morski wizerunek, zaś kapitan Radomski myśli jak podzielić się z nami swoją wiedzą o świecie i o tym jak piękną życiową pasją może być żeglowanie po oceanach. 

Nie przypadkowo więc witamy jacht "Czarny Diament" w puckim porcie, gdzie jego dowódca znalazł przyjazną przystań i zakochanych w swoim mieście, otwartych na świat ludzi.

Pani Hanna Pruchniewska burmistrz miasta Pucka w sobotę 6 sierpnia o godz. 15.10 wręczy Kapitanowi klucz do miasta, rozpocznając w ten sposób barwne morskie puckie święto - Dzień Kapra.

Zapraszamy serdecznie na powitanie legendarnego Kapitana! Przybywajcie lądem i morzem pamiętając wszak, że głębokość trzech metrów to bezpieczna granica dla jachtów i mocno trzeba uważać na okoliczne mielizny. 

Puck jest miastem z morską duszą, z piękną kaperską tradycją, magicznym rynkiem i dumną, górującą nad zatoką farą. To miasto dla entuzjastów ciszy i historycznych klimatów, czekające na nowe odkrycie przez żeglarzy zawsze tu serdecznie witanych. Na prawdę warto je zobaczyć i to przy tak niezwykłej okazji wpłynięcia naszego legendarnego Kapitana.

Do zobaczenia na puckim nabrzeżu!


piątek, 22 lipca 2016

100 LAT już w Polsce !!!

Dziś (godz. 1500), w 77. rocznicę urodzin kpt. Jerzego Radomskiego, s/y Czarny Diament ma zawinąć do portu Świnoujście po niemal czterech latach wędrówki dookoła świata! 

To jedyna w swoim rodzaju okazja, by osobiście złożyć życzenia Kapitanowi, który odbył najdłuższy rejs w historii polskiego żegarstwa, trwający 32 lata !!! 

100 LAT dla największego polskiego Wagabundy !!!

A kto nie zdąży dotrzeć do Świnoujścia dziś - ma szansę na spotkanie z Kapitanem jeszcze jutro: Yacht Klub Rzeczypospolitej Polskiej Świnoujście zaprasza do Basenu Północnego na godz. 2000 (link).

poniedziałek, 4 lipca 2016

Wkrótce w Polsce!

Dzielna załoga w Kapsztadzie
Jacht Czarny Diament pod dowództwem kpt. Jerzego Radomskiego, kapitana w najdłuższym rejsie historii polskiego żeglarstwa, znów jest w drodze na Bałtyk! Dziś dotarł do Plymouth, pierwszego portu po europejskiej stronie Atlantyku również w poprzednim, trwającym 32 lata rejsie:

"Czołem !!!!!! Czarny Diament znowu w Europie. Odcinek z Azorów w wiekszości Czarny płynął sam. Na wachtach nie mieliśmy dużo pracy. Jeden problem im bliżej Europy - dokuczalo nam zimno. Jacht stoi teraz w Plymouth w Mayflower Marinie, za dwa dni wyruszamy dalej Planujemy zatrzymać się w jakiej marinie blisko Londynu, aby spotkać się z moją rodzinką i przyjaciólmi. Serdecznie pozdrawiam, Jurek z dzielną załogą (Patryk, Borowy i Waldek)"

Czarny Diament wraz z czteroosobową załogą w drodze z Azorów był od 21 czerwca 2016 r., kontynuując ostatni etap swojej drugiej wokółziemskiej wędrówki, rozpoczętej 16 września 2012 r. Nie znamy odpowiedzi na pytanie, czy załodze uda się dopłynąć do Polski na 77. urodziny Kapitana, które przypadają 22 lipca.

Od ostatniego wpisu na tej stronie Czarny Diament pokonał bardzo długą drogę. Z Południowej Afryki (Cape Town, 29.02) wraz z trzyosobową załogą jacht popłynął najpierw na wyspę Św. Helena (19.03), po drodze zahaczając o zatokę Sodwanha:

"Trochę długo zajęło nam przejście z Soldwanha do Św. Heleny. Na początku mieliśmy dobre przebiegi, do 145 Mm, potem 80, 100. Zabawimy tutaj trzy dni i dalej w drogę. Na Św. Helenie jest dość duży problem z internetem - za dwie godziny płacę 13,5 funta, a na dodatek pracuje bardzo powoli."

Kolejne wiadomości z pokładu Czarnego Diamenta pochodzą już z Wysp Karaibskich - Grenady (SMS 27.04) oraz St. Lucia, skąd 4 maja wypłynął w kierunku Gwadelupy. Dłuższy list Kapitan napisał z St. Martin (12.05):

"Czolem !!!!!!!!!!!!!! Jutro około 1000 ruszamy dalej. Kurs Azory. Płyniemy w 6 osób. Nieoceniony Patryk jutro odlatuje do USA. Mój wspaniały przyjaciel Buba jak zwykle zadbał o Czarnego i jego kapitana. Dwa dobrej kondycji żagle są już na pokładzie Czarnego. Patryk już do St. Lucia przyleciał z Fokiem. Tak więc mam nadzieję, że skończy się moje szycie żagli (z Kapsztadu do Grenady spędziłem ponad 60 godzin szyjąc żagle na zmianę). Rejs z Kapsztadu do Grenady nie był dla mnie spacerkiem, bo płynęliśmy w 3 (ja, Waju i Marcin). Ale nocne wachty były bardzo przyjemne.

Długo się nie odzywałem bo wysiadł mi komputer. Patryk kupił mi nowy i teraz mogę pisać dalej. Na starym, który wysiadł, mogę jednak prowadzić nawigację. Na Azorach planujemy być na początku czerwca. Tam zatrzymam się trochę dłużej, aby przygotować jacht na następny etap do Polski. Patryk przylatuje na Azory i mam nadzieję, że jeszcze ktoś dołączy, bo 4 żeglarzy odlatuje z Azorów do Polski. Serdecznie Was Pozdrawiamy, Jurek i Patryk"

W liście z Azorów natomiast czytamy:

"Czołem! Pozdrawiam z Horty. Już od dwóch dni jesteśmy na tej uroczej i typowo żeglarskiej wyspie. Na razie stoimy na kotwicy, jutro będę przy nabrzeżu. 4.06. czteroosobowa załoga wyokrętowała (koniec urlopu). Na jachcie zostałem z Marcinem. 13.06 przylatuje na jacht Patryk." (5.06)

Mieszkańcom Plymouth polecamy więc pośpieszyć do mariny Mayflower a pozostałym czytelnikom sugerujemy, by częściej sprawdzać strony Czarnego, gdzie w miarę możliwości umieszczamy aktualne informacje o postępach Czarnego Diamenta i jego dzielnej załogi w drodze powrotnej do kraju.

niedziela, 21 lutego 2016

Wyspy Indyjskiego, Afryka i Atlantyk

Czarny 5 raz w Cape Town

Po opuszczeniu Australii Czarny Diament po raz siódmy przepłynął Ocean Indyjski oraz odwiedził wiele „starych kątów” Afryki, gdzie podczas swojego pierwszego rejsu dookoła świata spędził prawie 15 lat. W minioną środę (17.02.2016) nasz ulubiony stalowy harpagan minął przylądek Dobrej Nadziei wpływając na Ocean Atlantycki, a dzień później zawinął do Cape Town, skąd wyruszyć ma do Polski na początku marca. 

Przez ostatnie sześć miesięcy kpt. Jerzy Radomski regularnie przesyłał nam ciekawe informacje i piękne zdjęcia z niemalże każdego postoju (Timor Wschodni, Christmas Island, Cocos Island, Mauritius, Reunion, Madagaskar, Mayotte, Komory, Zanzibar, Tanzania, Mozambique, RPA) – na ich zestawienie, wzbogacone dwoma nowymi opowiadaniami (oraz filmami!), zapraszamy poniżej.




TIMOR WSCHODNI 


Zgodnie z założeniem Kapitana – po opuszczeniu Darwin (26.08.2015) kolejnym miejscem postoju Czarnego Diamenta było Dili, stolica Timoru Wschodniego: „Biednie tu ale ciekawie. Najważniejsze, że Timor jest od Australii o niebo tańszy. Wczoraj za obiad na 6 osób zapłaciłem 10 $ USA. Załoga w komplecie: Graham i Michał wyokrętowali, dołączyli natomiast Daniel z Małgosią. Dziś wybieramy się na wycieczkę po wyspie. (...) Nastroje na jachcie są wspaniale.”

Załoga Czarnego na Timorze
Szczęśliwa Agnieszka
Szkoła w Timorze
Uczennice na wyspie Timor
Jezus na Timorze
Dziewczynki z wyspy Timor
Janusz Fikus z Małżonką

Dwa dni później w kolejnym liście czytamy: „Jeszcze jeden wspaniały dzień na Wschodnim Timorze. Młodzież wybrała się na nurkowanie. Daniel z Małgosią bardzo zadowoleni, bo rafa tętni życiem. Kasia z Maćkiem zaczynają nurkowanie powoli. Wieczorem balanga na jachcie, bo Kasia z Maćkiem mają rocznicę ślubu. Po smacznym obiedzie na stole pojawił się szampan, wspaniałe wino oraz torcik. Na tę uroczystość zaproszony został kanadyjski żeglarz Werner Gysi, który samotnie pływa na jachcie Princess Del Mar. Okazało się, że Werner gra na gitarze i oczywiście śpiewa (...). Tak więc wieczór spędziliśmy bardzo, bardzo przyjemnie. Jutro załatwiamy odprawę, ostatnie zakupy, no i w drogę.

Następnego dnia jacht wypłynął w kierunku Christmas Isl., gdzie dotarł po 11 dobach „bardzo przyjemnego przebiegu” i przepłynięciu ponad 1300 Mm.

CHRISTMAS ISLAND


[23.09.2015] „(…) Przez pierwsze trzy doby mieliśmy przeciwny prąd do 4 węzłów i na dodatek słabe wiatry, ale potem płynęliśmy ze średnią szybkością 6 węzłów. Po drodze mieliśmy spotkanie z dziwna łodzią, ale nas nie dopędzili. Na Christmas przyjęto nas bardzo gościnnie. Mieszkańcy tej wyspy są wspaniali. Poznaliśmy tutaj Polaka Andrzeja, który w tutejszej kopalni fosforytów pracuje jako inżynier. Dzięki niemu zwiedziliśmy dużo ciekawych zakątków na tej wyspie. Christmas Isl. słynie z ogromnych krabów (jest ich około 7 milionów). Jedyny problem to strasznie wysokie ceny za warzywa i owoce itd. (jedno jajko kosztuje 1 $ A). Jak na razie załoga O.K. Jutro wypływamy na Cocos.

Cocos Keeling
Home Isl.
Tajemnicze drzewo Home Isl.
Na Home Isl.

Kolejna wiadomość od Kapitana dotarła do nas dopiero miesiąc później, już z wyspy Mauritius, gdzie jacht dotarł z Cocos po 19 dniach rejsu przy bardzo pomyślnych wiatrach.

MAURITIUS 


[23.10.2015] „My już na Mauritius!!!! Odprawa na tej wyspie trwa długo, bo trzeba wypełnić około 250 różnych druczków. Port Louis to bardzo piękne miasto. Stoimy w jego centrum w taniej marinie (19 $ USA za dzień). Mauritius w porównaniu do N. Kaledonii, N. Zelandii czy Australii jest bardzo tanie. Zabawimy tutaj 5-6 dni, potem Reunion. Na Mauritius wyokrętowują Maciek z Kasią.

Centrum Port Louis
Ulica biznesowa w Port Louis
Wypływamy z Port Louis

Kilka dni później zaczęły napływać listy (w sumie 3) z wyspy Reunion, na której wizyta musiała bardzo głęboko zapaść Kapitanowi w pamięć.

REUNION 


[30.10.2015] „Reunion jest przepiękne, szczególnie góry i niesamowite wąwozy. (…) Stoimy w marinie, w której byłem kilkanaście lat temu. Wtedy w tym miejscu stał tylko Czarny Diament, a na brzegu jacht "Matylda" (dawny "Komodor" – jacht, na którym Teresa Remiszewska samotnie przepłynęła Atlantyk). Jutro wybieramy się na zwiedzanie wyspy.” W innym liście: „Dla tych co kochają góry, Reunion jest przepiękną wyspą. Wspaniale szczyty, skałki, doliny. (...) Za kilka dni wypływamy na Madagaskar.

Widok na tajemniczą dolinę  Reunion

MADAGASKAR 


[14.11.2015] „Czołem! Serdecznie Was pozdrawiam z Madagaskaru. Jesteśmy w Nosy Be. Bardzo dożo się tu zmieniło w ciągu ostatnich lat, o czym świadczy fakt, że jak zbliżaliśmy się do wyspy to mijaliśmy duży statek pasażerski. Tak więc jest tutaj bardzo dużo turystów. Dla mnie najważniejsze, że jest znacznie taniej. (…) 18.11. wypływamy dalej.”

W dzień przed opuszczeniem Madagaskaru dotarły do nas kolejne wiadomości i zdjęcia: „Wczoraj o godz 0900 do Nosy Be zawitał duży statek pasażerski. O 1500 już wypływał z tej bardzo ciekawej wyspy. Zastanawiam się co ci pasażerowie zdążyli na wyspie zobaczyć. My jesteśmy tutaj już 6 dni i dla mojej załogi to trochę za mało. Ale czas pożegnać się z Nosy Be. Załatwiłem już odprawę i jutro wypływamy na Mayotte.

Więcej o sentymentalnym powrocie na Madagaskar Kapitan napisał w opowiadaniu, które przeczytać można TUTAJ.


Rybacy z Madagaskaru

Wiele zmieniło się również na kolejnych, odwiedzanych po latach wyspach - Mayotte i Komory.

MAYOTTE 


[23.11.2015] „Pozdrawiam z Mayotte. Bardzo dużo zmieniło się tutaj od 1998 roku. Na kotwicy stały wtedy 3 jachty. Obecnie stoi ich ponad 30 oraz około 100 małych łódeczek. Legia Cudzoziemska ma się tutaj bardzo dobrze. Mojej załodze dają popalićuUpały. Siedzimy sobie w malutkim rodzinnym Yacht Clubie. Jest przyjemna atmosfera. Za 4 dni płyniemy dalej.” 

KOMORY


[28.11.2015] „Serdecznie pozdrawiam Was z Mutsamudu na Anjouan. Bardzo dożo się tutaj zmieniło. Najgorsze, że za wszystkie odprawy oraz wizy musimy zapłacić ponad 300 E. Kiedyś na tej wyspie kochali francuskie franki a teraz EURO. Dolarów nie kochają za bardzo. W tym porcie byłem kilkanaście razy, ostatnio w 1998. Wtedy Czarny stał przy holowniku, którego od 150 lat już nie malują. Teraz port jest zatłoczony. Na brzegu zamiast zlikwidowanego boiska, zrobiono przechowalnie kontenerów.

Port Mutsamudu

Spotykałem dużo starych znajomych. Między innymi Textona, który pływał za mną na Czarnym z Mutsamudu na Reunion oraz z Akrama, który odwiedzał Czarny prawie codziennie, gdy był małym chłopcem. 12.12 wypływamy - kurs na Zanzibar.

Spotkania te oraz wizytę na Komorach Kapitan dokładniej opisał w opowiadaniu TUTAJ.

ZANZIBAR


W liście z Zanzibaru, gdzie na jacht zaokrętował operator kamery Waju (Paweł) czytamy: [10.12.2015] „Teraz mogę Wam donieść, że Czarny zakończył następny etap Australia - Afryka. Jesteśmy na Zanzibarze. Byłem tu kilkanaście razy i cieszę się bardzo, że tak się tu zmieniło. Już przy samej odprawie zauważyłem, że nie muszę dawać żadnego KARA KARA, czyli łapówki (czego nie mogę napisać o Mutsamudu, gdzie dziwna odprawa wyniosła ponad 300 Euro). Mutsamudu tonęło w śmieciach a na Zanzibarze trzeba przyznać, że jest dość czysto. Bardzo dużo starych budynków zostało pięknie odnowionych. W zatoce stoi teraz dużo łodzi przeznaczonych do wożenia turystów. Spacery po wąskich uliczkach starego miasta nadal należą do wielkiej atrakcji. 

Ochrona białej damy
Widok na pałac sułtański

Ubolewam tylko, że na Zanzibarze nie zastałem mojego francuskiego przyjaciela Daniela. Za kilka dni płyniemy do Dar es Salaam i tam postanowiłem zatrzymać się w zatoce przy Jacht Klubie.

Właśnie tam też kpt. Radomski postanowił spędzić Święta Bożego Narodzenia oraz powitać Nowy Rok, gdyż z miejscem tym związane są jego bardzo szczególne wspomnienia.

TANZANIA


[20.12.2015] „Ciesze się bardzo, że znowu jestem w Afryce a szczególnie w Dar es Salaam. (...) Czarny stoi na kotwicy w Dar es Salaam Yacht Club. Jest to wspaniałe miejsce do odpoczynku. Fantastyczna atmosfera. To właśnie w tym klubie w 1989 r odbyło się przyjęcie weselne mojego syna Mariusza z uroczą Małgosią.

Dwa dni przed wigilią Kapitan wysłał życzenia i specjalną 'pocztówkę': "Zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wszystkiego najlepszego w Nowym 2016 Roku z Dar es Salaam życzy stary Wagabunda z Czarnego wraz z załogą”, 



Czekamy na pierwszą gwiazdkę

a drugiego dnia Świąt: „Święta już się kończą i za kilka dni powitamy Nowy Rok. Wszyscy zastanawiają się co nam przyniesie ten rok. Oby nie był gorszy od tego. Pozdrawiam Was z Dar es Salaam Yachtclub.”

Sylwester w Yacht Club Dar es Salaam - nasz stolik nr 23
Pierwsze minuty 2016 roku
M.in. przygotowania do Świąt oraz wigilia na Czarnym Diamencie zostały utrwalone na filmach, które nakręcił i zmontował wspomniany wyżej Waju (Paweł Wajman), jako część swojej podróży „Waju nie nerwowo przez pół świata”. Poniżej linki do kilku z odcinków:


W Tanzanii zmienił się skład załogi, tutaj też trzeba było wyrobić wizy do Mozambiku (po 100 $ USA). Kapitan odwiedził swoich kolejnych znajomych: Bogusię Kumpuni, Filipa Mtupę i jego mamę Anielę Mtupę: „To było bardzo miłe spotkanie po wielu latach. Niestety nie zastałem już małżonków Anieli i Bogusi, odeszli na wieczną wachtę. Moja załoga jest bardzo z tych spotkań zadowolona, a szczególnie ze wspaniałej gościny.” 

Ja, Małgosia,  Aniela i Wojtek

Filip Mtupa

Ciop Ciop u Filipa
Z rodzinką Filipa

Powitanie u Bogusi Kumpuni

11 piesków ma teraz Bogusia Kumpunii
Odpoczynek

W innym liście okazało się, jak niezwykła to była gościna: „Muszę zakomunikować, że dzięki Filipowi Mtupie na jachcie jest nowa lodówka, która działa na baterię słoneczną. Z tego wydarzenia najbardziej zadowoleni są Wojtek, Waju i Patryk.

Z Dar es Salaam Czarny Diament popłynął jeszcze na Zanzibar, potem w małą wysepkę Nyororo oraz do Mtwary, gdzie mieszka Mama Mtupa, która „zgodnie z tradycją zaopatrzyła nas w świeże jajka”. 

Mama Mptupa

Ja i Mama Mtupa

Restauracja Mamy Mtupy


Po trzech dniach żeglugi z Mtawry jacht zawitał na przynoszącej rozczarowanie Ilha de Mozabique.

ILHA DE MOZAMBIQUE


[21.01.2016] „Dziś o 0900 Czarny zakotwiczył na Ilha de Mozambique. Na tej wyspie jestem już piąty raz. Od 1998 roku wyspa zmieniła się dzięki bardzo dużym dotacjom z UNESCO. Starannie odrestaurowano bardzo wiele zabytkowych domów i pałacyków. Niestety rozczarowała nas tutejsza biurokracja. Za trzy dni postoju zapłaciliśmy razem 153 $ USA. Życie. Za dwa dni płyniemy dalej, kurs Richards Bay.” Kilka godzin przed wyruszeniem Kapitan dopisał jeszcze: „(…) To ciekawe, że w Tanzanii zaszły bardzo pozytywne zmiany, widać to było na każdym kroku tak w Dar es Salaam, jak na Zanzibarze i w Mtwarze. Na Ilha de Mozabique kilkanaście zabytkowych budynków starannie odnowiono, ale 99% budowli jest w strasznym stanie. Gdy tylko przypłynęliśmy na brzeg - czekało na nas bardzo dużo dzieciaków. Wszyscy chcieli pilnować nasze dingi. Waju rozdał wszystkie ołówki z gumką a ja ponad 10 cukierków.

Zaopatrzenie tutaj jest skromne. W Tanzanii zaopatrzyliśmy się bardzo solidnie, tak że na kilkanaście dni zaprowiantowani jesteśmy bardzo dobrze. Małgosia, która ma bardzo dużą firmę cukierniczą w Londynie, przeżyła lekki szok kiedy zobaczyła tutejszą piekarnię. Ale bułeczki są bardzo smaczne. Ostatnio nie mieliśmy dużo szczęścia na łowienie ryb podczas żeglugi. Już trzykrotnie nasza wędka została w błyskawiczny sposób zerwana przez duże ryby.

Dhow na kotwicy w Ilha de Mozabique
Dhow - Jamazi
Czarne żagle z Mozambiku
Budynek dawnej Ambasady
Brama do portu na Ilha de Mozabique
Port Ilha de Mozabique

REPUBLIKA POŁUDNIOWEJ AFRYKI


Do kolejnego sentymentalnego portu - Richards Bay w RPA - jacht dotarł 1 lutego. [3.02.2016] „Czarny od dwóch dni odpoczywa w Richards Bay Yacht Club. Udało nam się uniknąć spotkania z cyklonami i co najważniejsze z malarią itd. To właśnie tutaj przyszedł na świat mój piesek Bosmanek.

Jacht stoi przy łokonie, którego budowę w 1990 roku nadzorował mój syn Mariusz. W tym czasie w Richards Bay tylko tutaj mogły zatrzymywać się jachty. Obecnie oprócz klubu są tu jeszcze dwie mariny. W jacht klubie na wodzie stoi ponad setka jachtów, głównie z RPA. Tyle samo stoi na ladzie. Obecnie nie lubią w tym klubie piesków - obowiązuje zakaz ich poruszania się po terenie klubu. 

Czarny przy Mariusza łokonie

W tym klubie już nie lubią piesków

Obok Czarnego cumuje jacht "Waciu", na którym pływa Waciu i Ania, polskie małżeństwo od wielu lat mieszkające w RPA. Wczoraj przy dobrym winku mieliśmy koncert w wykonaniu Wojtka i wspólne morskie opowieści. (…) Jak na razie na Czarnym wszystko O.K. Część załogi wybrała się na wycieczkę do Zululandu. (…) Dla nas bardzo przyjemna wiadomość, że w tym kraju wyżywienie jest dużo tańsze, jak dotychczas. Jutro przylatuje małżonka Patryka. Za kilka dni ruszamy w kierunku Kapsztadu.

Na trudnym odcinku do Cape Town, podczas którego na załogę czekała pogoda w kratkę oraz wiatry “głównie w mordę” - założeniem Kapitana był brak postojów (“chyba że będziemy zmuszeni”). Postojów robić nie było trzeba, ale rejs z Richards Bay do Cape Town okazał się “bardzo urozmaicony”: [20.02.2015] “Ocean Indyjski pożegnał nas dość silnym wiatrem do 8B. Według załogi wiało 10B. Atlantyk przywitał nas też 8B. Załoga była bardzo dzielna. Wojtek urozmaicał [czas] szantami tak, że struny gitary rozgrzewały się do czerwoności.

Good Hope [17.02.2016]
Majestro

Aktualnie Czarny Diament po raz 5 odpoczywa w Royal Cape Yacht Club: “Przyjęto nas tutaj bardzo gościnnie. Jestem dumny, że przed budynkiem Yacht Clubu powiewa Biało – Czerwona.” 

RCYC Cape Town
Uwaga na krokodyle
Na początku marca Czarny wypływa w dalszy rejs: „Teraz kurs na Karaiby a potem do Kraju”! Przypomnijmy, że zgodnie z realizowanym planem Czarny Diament do Polski dotrzeć ma na 2 dni przed 77. urodzinami Kapitana (22 lipiec 2016)! :D

Poranek w Cape Town
Stary Wagabunda znowu w Afryce