poniedziałek, 31 sierpnia 2020

PUCKI DZIEŃ KAPRA 02.08.2020 r.

W tym roku pucki Dzień Kapra przypadał 2 sierpnia. Za każdym razem jest to dla mnie bardzo ważny dzień. W końcu jestem Bratem Wybrzeża oraz Honorowym Kaprem Pucka. Na to święto z Jastrzębia przyjechała liczna ekipa – prezes Piotr Piekarski, tym razem miał zadanie żeglarskie i bardzo sprawnie przeprowadził "Czarny Diament" z mariny do portu rybackiego. Ten krótki rejsik dokumentował dronem nasz niezawodny filmowiec, Grzegorz Sypniewski. Z Jastrzębia przyjechał także Michał Błazy – Ambasador Kuchni, który ustawił swoją kuchnię przed jachtem i chwilę potem zaserwował nam zupę rybną, smażone śledzie oraz makaron z doskonałym sosem kurkowym. Ryby przyrządzane przez Ślązaka pochwalił kpt. Lechu Nowak z Darżlubia a także moja Basia, która za rybami nie przepada też zajadała się zupą i śledziem. Wypada też podkreślić, że także Bartosz Romanowski wspomagał mistrza patelni, dostarczając mu niezbędne produkty. W południe przyjeżdża na „Diament” Mistrz Ceremonii komandor Andrzej Dębiec – to jego zasługą jest dzisiejszy koncert na pokładzie „Czarnego Diamentu”. Andrzej jak zwykle zadbał o stoisko poczty żeglarskiej z kolekcjonerskimi pieczęciami, przygotował do podpisów pamiątkowy list poczty butelkowej i zgromadził z myślą o turystach materiały promujące miasto Puck. Kilkanaście minut później do naszej burty przycumowała miejscowa łódź „Amata” – jest to replika łodzi kaszubskiej tzw. „pomeranki". Amata prowadzona przez budowniczego – słynnego szkutnika Aleksandra Celarka przypłynęła z Chałup. Wśród załogi jest stary znajomy z Krakowa Prof. Jacek Międzybrodzki. Dzień później profesor, kończący już urlop na Półwyspie Helskim, obdarował nas świeżymi flądrami, które otrzymał od zaprzyjaźnionego rybaka z Juraty. Goście z półwyspu przypłynęli na koncert. Punktualnie o 13-stej na pokładzie „Czarnego” rozłożył swoje nagłośnienie i rozpoczął koncert słynny gdański szantymen Ryszard Linert. Jego wykonania szant wprowadziły nas w doskonały nastrój. Ryszardzie, wielkie dzięki za ten wspaniały, pięciogodzinny koncert. Na zielonej plaży tego dnia z pieśniami morza występował znany nie tylko w Polsce ale i za granicą Chór Zawiszy Czarnego. Po koncercie spotkała nas miła niespodzianka pani burmistrz Pucka Hanna Pruchniewska w asyście puckich kaperek złożyła wizytę na „Czarnym Diamencie”. Często powtarzam, że „Czarny Diament" po to był zbudowany, żeby nie stał przy nabrzeżach w portach czy marinach, ale żeby pływał.
Toteż po święcie nadszedł czas, by wyruszyć w drogę. Andrzej Dębiec, naczelnik poczty morskiej dostarczył na jacht pocztę butelkową. Ten rok z powodu pandemii to dla żeglarzy trudny okres. Na szczęście jest zgoda władz na organizowanie rejsów. Trzeba zapomnieć o rejsach zagranicznych. pozostaje Bałtyk i polskie porty. Tym razem „Czarnym" dowodził Piotr Piekarski. W załodze jest także Grzesiu Sypniewski z rodziną. Marzyłem, że w tym tygodniowym rejsie odwiedzimy przynajmniej Kołobrzeg. Niestety, mimo że pogodę mieliśmy idealną choroba morska pokrzyżowała nam plany. Opłynęliśmy Półwysep Helski, dwukrotnie odwiedziliśmy Władysławowo i Hel oraz Jastarnię i Gdynię. Po takiej morskiej przygodzie rodzina Grzesia – żona Beata i córki nie za bardzo chciały wracać do Jastrzębia Zdroju. Potem zostaliśmy z Basią sami na jachcie. Jak zwykle zająłem się bieżącą konserwacją jachtu. W wolnych chwilach był czas dla gości. Odwiedzili nas Tyśka i Forest z pięknym psem. Dzień później na grilla zaprosili nas do państwo Nowakowie. Atrakcją tej wizyty były jeże. Okazało się, że codziennie dwa jeże o stałej porze zjawiają się na posiłek i ... wyjadają kąski z kociej miski. Jeżeli miska jest pusta, to tłuką nią o posadzkę i trzeba ją napełnić. Kolejna zaproszenie było od państwa Dębców na 93 urodziny mamy Dorotki. Jubilatka mimo podeszłego wieku ma jeszcze bardzo dobrą pamięć i potrafi przez kilkanaście minut recytować wiersze ulubionej poetki Wisławy Szymborskiej. Z walorów Zatoki Puckiej korzystają miłośnicy żagli, pływania i windsurfingu. Pięknie wygląda Zatoka Pucka na której prawie codziennie odbywają sie regaaty. Zawsze podziwiam młodzież "Optymistach " kiedy walczą o Puchar Burmistrza Miasta Puck. To naprawdę piękne widowisko. W każdy piątek wieczorem w marinie przygrywała Pucka Orkiestra Dęta. Nic nie zapowiadało, że poza pracą na jachcie mogą być jakieś niespodzianki. Do mariny wpłynął jacht „Kosia III” przy nabrzeżu było bardzo ciasno, więc kapitan Mirek Bork zapytał, czy może stanąć przy „Diamencie"? Oczywiście. To już drugie nasze spotkanie. Po dobiciu do naszej burty i klarze jachtu. Jeden z załogantów wyszedł na pokład z garnkiem. - Dziś ja mam wachtę kambuzową. Ugotowałem bardzo dobrą zupkę jarzynową na indyku. Czy mogę poczęstować? - zapytał. Chwilę później zajadaliśmy się z Basią pyszną zupką. Roman, który przyjechał z Gdańska załapał się na kanapki z tatarem. W rewanżu przyniósł urodzinowy rum 7-letni. Kapitan Marek Bork z zawodu to reżyser, scenarzysta i producent filmowy. Poznajemy rownież załogę: Olek Trąbczyński dobrze znany aktor teatralny i filmowy, wyciągnął gitarę i zaczął się naprawdę cudowny koncert ballad Wysockiego, Okudżawy i Kaczmarskiego. W trakcie wieczoru kuk przyznał, że samotnie przepłynął Atlantyk w 2012 r. W tym momencie zaskoczyłem: - To Ty jesteś Kuba Strzyczkowski z „Trójki”. Twój jacht spotkałem na Gwadelupie, ale ciebie już nie było. Przy tym samym nabrzeżu stał słynny jacht naszego wspaniałego regatowca „Gutka”. No i zaczęły się morskie opowieści, które trwały do późnych godzin nocnych. "Kosia III" wypływa do Helu. Z Romanem zabieramy się za zamocowanie kosza rufowego i klar na pokładzie. Czas pomyśleć o powrocie do Jatrzębia. Powrócę do Pucka 02.09.20 
Pozdrawiam sympatyków "Czarnego" Jurek