Z ogromną radością zapraszamy do lektury bardzo długo oczekiwanej książki największego polskiego Wagabundy, kpt. Jerzego Radomskiego pt.: "Czarny Diament tnie oceany!!! Szczęśliwi ci, którzy dotrą do "najpierwszych" egzemplarzy podczas dzisiejszego "wodowania" w Pucku
Kolejne partie książki rozchodzą się już po księgarniach całego kraju - jednak posiadaczem tej publikacji stać się można prawdopodobnie najszybciej poprzez bezpośredni kontakt z wydawcą.
Na odwrocie wydawnictwa czytamy:
Czterdzieści lat temu kapitan Jerzy Radomski wypłynął na zbudowanym przez siebie jachcie „Czarny Diament” w wymarzony rejs dookoła świata. Ta wyprawa zakończyła się po trzydziestu dwóch latach, kiedy „Czarny” wrócił do Polski, zostawiając za rufą ponad dwieście czterdzieści tysięcy mil morskich. W historii polskiego żeglarstwa nie było dłuższego rejsu. Po dwuletnim pobycie w kraju i remoncie jachtu żeglarz ponownie wyruszył na Wielki Krąg śladem swojej pierwszej wyprawy. Po powrocie nareszcie przyszedł czas na książkę „Czarny Diament tnie oceany” od dawna oczekiwaną przez miłośników żeglarstwa.
„Czarny Diament” błyszczy białymi żaglami w przestrzeni oceanów prawie czterdzieści lat. Jego budowniczy i kapitan nie pływa dla rekordów – ale dla radości życia morskiego wagabundy. Żagle jachtu, niczym skrzydła, niosą Go ponad morską odchłanią, a niespokojne lustro wszechoceanu stanowi jedyną pewność codzienności. Jurek Radomski doświadczył, że czworonożni załoganci – jego psy, są lepiej przystosowani do żeglugi, aniżeli ludzie. Poświęcił im swoją pierwszą książkę: „Burgas i Bosman – psy z Czarnego Diamentu”. Symbolem morskiego życia Jurka jest komenda: „Tak trzymać”! Kilwater jego jachtu wciąż zostawia ślad na oceanach. Pokład „Czarnego Diamentu” gościł tysiące ludzi – wielu z nich zostało żeglarzami, przyjaciółmi kapitana i morskiej przygody. O tym właśnie opowiada książka „Czarny Diament” tnie oceany”.
Rudolf Krautschneider
Dla Jurka Radomskiego grawitacja jest nie tyle przyciąganiem ziemskim, ile morskim – co w nas, jego przyjaciołach, budzi szczery podziw. Delfiny żyją w morzu, albatrosy ponad morzem, Jurek na morzu, na jego powierzchni, na swoim jachcie. I jak te albatrosy sporadycznie wpada na ląd. Trwa to już dekady. Stał się człowiekiem morza, bo tylko tutaj jest mu najlepiej. Z radością witamy każdą jego książkę, gdzie ciekawie i ciepło opisuje pasję i szczęście życia pod żaglami w niekończącej się wędrówce po morzach i oceanach świata.
Henryk Jaskuła
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz